
Było przed nią całe życie…
To miał być wymarzony urlop w Finlandii. Chwila beztroski, nieuwagi, feralny zbieg okoliczności i omal nie utonęłam. Wyciągnięto mnie z wody, przywrócono akcję serca, uratowano życie, ale ze skutkami wypadku i niedotlenienia mózgu zmagam się do dzisiaj. Wszystkiego muszę uczyć się od nowa: oddychania, połykania, mówienia. Wypadek odebrał mi sprawność, ale na szczęście nie straciłam wiary w siebie, którą umacniają rodzina i przyjaciele. Mozolna, kosztowna rehabilitacja przynosi efekty. Jest nadzieja, że kiedyś znów będę mogła cieszyć się pełnią życia.
9944zł/9000zł
110.49%
Potrzebne jeszcze: 0 zł
.jpg)
.png)
.png)


woj. małopolskie

5018 Anna SzafraniecWsparło: 32Promuj zbiórkę na swojej stronie
Skopiuj kod i udostępnij na swojej stronie.
<iframe src="https://chcepomagac.org/baner/?id=5018" width="600" height="373" scrolling="no"></iframe>
O mnie

Ania od dziecka uchodziła za gadułę. Znakiem rozpoznawalnym był piękny uśmiech i pomocna dłoń. Znajomi wiedzieli, że Ania to wesoła, radosna i pełna pasji osoba. Zarażona pasją wędkowania, często wyjeżdżała na ryby. W 2010 roku wraz ze swoim chłopakiem, zaplanowali wyjazd do Finlandii, gdzie są sławne łowiska ryb. Bardzo cieszyli się na ten wyjazd. Jednak ten wymarzony wypad, który miał być realizacją pasji i miłości do przyrody, okazał się tragicznym w skutkach.
Podczas pięknego dnia, Ania poszła popływać w jeziorze. Wtedy zdarzył się ten niefortunny wypadek. Ania zaczęła się topić. Pomoc przybyła bardzo szybko. Helikopterem została przetransportowana do szpitala w miejscowości Oulu, gdzie znajdowała się pod profesjonalną opieką. Mimo tego, lekarze postawili druzgocącą diagnozę: niedotlenienie mózgu. I wtedy zaczął się koszmar.
NFZ bardzo długo zwlekał z decyzją o transporcie Ani do domu. Finowie sfinansowali powrót specjalistycznym samolotem do Polski, którym do podjęcia działa wystarczyła jedynie Europejska Karta Zdrowia.
Po powrocie do kraju, Ania przebywała na Oddziale Intensywnej Terapii, a następnie na Oddziale Wewnętrznym nowosądeckiego szpitala. Stan fizyczny zaczął się poprawiać i wtedy przyszedł kryzys, brzmiał jak wyrok: gronkowiec, który zagrażał jej życiu. W efekcie, monitorowanie funkcji życiowych, respirator i śpiączka farmakologiczna. Po tygodniu Ania wyszła ze śpiączki farmakologicznej i zaczęła mozolną rehabilitację. Odżywianie sondą żołądkową i pierwsza radość: Ania je łyżeczką. Pod koniec października Ania została wypisana ze szpitala.
Tylko systematyczna i intensywna rehabilitacja jest jedyną drogą do sprawności. Ania spędziła 4-tygodniowy turnus rehabilitacyjny na oddziale rehabilitacyjnym w Rzeszowie. Jednak to był początek starań o odzyskanie sprawności. Ania cały czas ćwiczy pod okiem rehabilitanta, co wiąże się z wielkimi wydatkami. Do tego dochodzą jeszcze koszty leków, badań czy też materiałów higienicznych.
Wspólnie możemy sprawić, żeby Ania dostała swoją szansę. Szansę na odzyskanie sprawności i samodzielności. Pomożesz?




