
Jest dobrej myśli i wierzy, że kiedyś wróci do pracy
Jestem Jacek. 10 października 2018 r. przeżyłem wypadek. Dramat wydarzył się podczas pracy. Spadłem z dużej wysokości, a mój kręgosłup tego nie wytrzymał. Doszło do wybuchowego złamania jednego z kręgów piersiowych i do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Nagle straciłem władzę w nogach, a dodatkowo stwierdzono porażenie mięśni brzucha. Operacja, podczas której spięto mój kręgosłup metalowymi klamrami, nie przywróciła niestety czucia ani funkcji ruchowych w kończynach dolnych. Teraz najważniejsza jest rehabilitacja, ale bez pomocy nie dam rady sfinansować mojego leczenia.
22411,50zł/32500zł
68.96%
Potrzebne jeszcze: 10089 zł
.jpg)
.png)
.png)


woj. śląskie

5054 Jacek HaratykWsparło: 0Promuj zbiórkę na swojej stronie
Skopiuj kod i udostępnij na swojej stronie.
<iframe src="https://chcepomagac.org/baner/?id=5054" width="600" height="373" scrolling="no"></iframe>
O mnie

10 października 2018 roku Jacek przeżył wypadek. Dramat wydarzył się podczas pracy. Spadł z dużej wysokości. Jego kręgosłup nie wytrzymał. Doszło do wybuchowego złamania jednego z kręgów piersiowych i do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Mężczyzna stracił władzę w nogach. Stwierdzono także porażenie mięśni brzucha. Operacja podczas której spięto kręgosłup metalowymi klamrami nie przywróciła niestety czucia ani funkcji ruchowych w kończynach dolnych.
Nadzieje związane z rehabilitacją także trzeba było odłożyć na przyszłość z powodu licznych komplikacji. Pojawiły się zakażenia bakteryjne układu moczowego i jelit oraz zapalenie żył. Konieczna była kolejna operacja.
– Jestem mężem i ojcem trójki dzieci, które mają 19, 17 i 11 lat. Gdy wypisano mnie ze szpitala musieliśmy zamieszkać u siostry, ponieważ nasz dom jest w trudno dostępnym miejscu, szczególnie zimą. Zarówno moja najbliższa rodzina, jak i rodzina żony są dla mnie dużym oparciem. Bliscy pomagają jak tylko mogą od pierwszych chwil po wypadku. Koszty leczenia, rehabilitacji i likwidacji barier są jednak zbyt duże, abyśmy mogli udźwignąć je nawet z pomocą najbliższych – mówi Jacek.
Jego praca, której poświęcał się przed wypadkiem była zarazem jego pasją: budował domy z bali, montował więźby, dachy oraz zajmował się stolarką. W czasie wolnym lubił jeździć na rowerze, na nartach, łyżwach, wędrować po górach, grać w szachy i tańczyć.
Znajomi i przyjaciele mówią o nim: życzliwy, radosny i pomocy człowiek. Kiedy tylko mógł bezinteresownie pomagał innym. Dziś sam potrzebuje wsparcia.
– Jestem dobrej myśli i wierzę, że jeszcze kiedyś będę mógł pracować, wykształcić dzieci, jeździć samochodem i spacerować. To dopiero początek mojej nowej drogi, ale dam z siebie wszystko – obiecuje.