
„Bez ludzi z dobrymi serduszkami może nam być trudno”
Jestem Julka i od pierwszych dni mojego życia walczę. Urodziłam się z nowotworem móżdżku. Operacja w pierwszym tyg. życia przekreśliła szanse na moje „normalne” życie doprowadzając do krwawienia w mózgu, a w konsekwencji do licznych uszkodzeń. Moja codzienność nie ma nic wspólnego z beztroskim dzieciństwem. Oddycham przez rurkę tracheotomijną, a jedzenie podają mi przez specjalną rurkę wprost do brzuszka. Jest ciężko, ale się nie poddaję. I choć lekarze nie dawali mi szans, już nieraz pokazałam jaka jestem silna i jak bardzo chcę żyć! Potrzebuję Twojego wsparcia, pomożesz?
28610zł/51200zł
55.88%
Potrzebne jeszcze: 22590 zł
.jpg)
.png)
.png)


woj. małopolskie

5065 Julia NosalWsparło: 29Promuj zbiórkę na swojej stronie
Skopiuj kod i udostępnij na swojej stronie.
<iframe src="https://chcepomagac.org/baner/?id=5065" width="600" height="373" scrolling="no"></iframe>
O mnie

Julia przyszła na świat pod koniec września 2019 roku. Niestety okazało się, że jest bardzo chora. Lekarze ciągle mówili o wrodzonym obniżonym napięciu mięśniowym, o niewydolności oddechowej, braku odruchu ssania i połykania… Dodatkowo wykryto u Niej guz móżdżku i potrzebna była skomplikowana operacja, a potem jeszcze jedna i zabieg – tracheotomia. Po tych działaniach lekarzy Julia mogła samodzielnie oddychać i wrócić w domu.
Rodzina Julii potrzebuje pomocy dobrych ludzi, bo rehabilitacja i leki są bardzo drogie. Przy jednej z operacji coś poszło nie tak, a w głowie Julii pojawiło się krwawienie, a później okazało się, że dziewczynka ma przez to wodogłowie pokrwotoczne i dużo uszkodzeń mózgu. To jednak nie koniec złych informacji. Bardzo szybko lekarze przekazali rodzicom, że badanie wykazało bardzo rzadki rodzaj guza o nazwie: haemangiopericytoma II/III. To stało się powodem wizyty w Instytucie „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”, gdzie Julia ponownie przeszła zabieg tracheotomii. Dzięki temu mogła wreszcie samodzielnie oddychać.
Guz wykryty u dziewczyny, to bardzo rzadka choroba u tak małych dzieci. Lekarze zdecydowali, żeby nie podawać „chemii”, ale obserwować stan zdrowia dziewczynki. Jak sami określili, ta sytuacja jest jak tykająca bomba dla chorej i jej rodziny.
Od momentu powrotu do domu Julia wymaga intensywnej rehabilitacji ruchowej i neurologopedyczrnej, co w praktyce oznacza czuwanie przy niej przez niemal 24 godziny na dobę. Julia jest cały czas podpięta do pulsometru, a karmienie odbywa się przez sondę.
Wydatki na wizyty lekarskie, rehabilitacja i lekarstwa to ogromny wydatek finansowy, który jest trudny do udźwignięcia dla bliskich Julii. Bez ludzi z dobrymi sercami będzie im bardzo trudno. Wierzymy, że takich ludzi nie braknie wokół rodziny Julii.