
Marysia urodziła się z zespołem Downa
Hej, to ja Marysia. Urodziłam się z Zespołem Downa i wrodzoną wadą serca. To już kolejny rok, kiedy potrzebuję Waszego wsparcia. Ostatnio byłam na badaniu słuchu (assr). Diagnoza nie jest dobra. Nie słyszę, mam obustronny niedosłuch. Pilnie potrzebuję aparatów słuchowych, aby Was usłyszeć. Koszt aparatów to około 12.000zł. Niestety, NFZ w całości nie refunduje zakupu. Chodzę do przedszkola i uczę się samodzielności, a moja grupa uczy się akceptacji. Przełamując bariery uświadamiam , że odmienność to nie powód do wstydu czy lęku. Proszę, pokażcie, że nie jestem Wam obojętna!
Pomożesz?
11204zł/18600zł
60.24%
Potrzebne jeszcze: 7396 zł
.jpg)
.png)
.png)


woj. małopolskie

PILNE
5110 Maria RuchałaWsparło: 146Promuj zbiórkę na swojej stronie
Skopiuj kod i udostępnij na swojej stronie.
<iframe src="https://chcepomagac.org/baner/?id=5110" width="600" height="373" scrolling="no"></iframe>
O mnie

To już kolejny rok, kiedy potrzebujemy Waszego wsparcia. Pokażcie, że nie jesteśmy Wam obojętni. To dzięki Waszej pomocy Marysia może korzystać z terapii, turnusów i leczenia u najlepszych specjalistów, aby rozwijać się najlepiej jak potrafi – mówi Pani Anna, mama Marysi.
Największy problem jest z mową. Marysia mówi tylko pojedyncze słowa. Z roku na rok widzimy postępy, a ciężka praca przynosi efekty. Od września zaczęła przygodę z przedszkolem integracyjnym. Świetnie się tam odnalazła i została zaakceptowana przez wszystkich. To była dobra decyzja.
W kwietniu Marysia była na badaniu słuchu (assr). Diagnoza nie jest zbyt dobra… Okazało się, że nasza córeczka cierpi na obustronny niedosłuch. Dlatego też Marysia nie mówi. Pilnie potrzebne są aparaty słuchowe. Niestety, NFZ w całości nie refunduje aparatów, a koszt zakupu wynosi około 12.000 złotych – dodaje mama Marysi.
Marysia urodziła się 23 sierpnia 2016 r. Choruje na zespół Downa, zdiagnozowano u niej także wadę serca. Po ośmiu dniach po porodzie została przewieziona do Prokocimia, gdzie miała się odbyć pierwsza operacja – założenie opaski na tętnicy płucnej. Gdy 4 września została ochrzczona i namaszczona, stał się mały cud… Stan małej wojowniczki znacznie się poprawił. Tętnica płucna samoistnie się zwęziła i Marysia mogła zostać zabrana do domu, do braciszka i siostrzyczki, którzy czekali na nią z utęsknieniem. Trudny start w dzieciństwo dobry Bóg wynagrodził wspaniałą, kochającą rodziną.